Definicja Badacza !
Pozwolilem sobie podac ten wycinek z tekstu - amelka222 - gdzie nic dodac nic ujac jezeli chodzi o prowadzenie badan . Taki punk widzenia osoby badajacej jest pelen podziwu i powinien byc stosowany wszedzie na ziemi a szczegolnie przy rozwiazywaniu grawitacyjnego kola perpetuum mobile .
I jescze jedno !
Prorocze Slowa Pana Besslera " Bez wiary tego nie zrobisz " !
Na samym dole jest link do ksiazki - amelka222- Czerwona strona ksiezyca w PDF .
Zacznijmy moze od tego: czym jest badanie jakiejs sfery, jakiegos obszaru rzeczywistosci etc.? Nie bede chyba odosobniony, jesli powiem, iz powinno ono spelniac dwa podstawowe warunki: (systematyczne, konsekwentne, metodyczne) dazenie 1) do prawdy i 2) do ustalenia realnego stanu rzeczy. Co to jednak znaczy? To znaczy przede wszystkim to, iz nie podchodzi sie dogmatycznie do tego, co sie robi, ale sie jest otwartym na pewne wskazówki, jakie niesie ze soba badana sfera .
Rzecz naturalna – musimy podchodzic do badan z jakimis wstepnymi zalozeniami, lecz nie mozemy podchodzic w taki sposób, ze jesli to, co badamy, klóci sie z tym, co zalozylismy, to uwazamy, iz z naszymi zalozeniami jest wszystko OK, tylko „tym gorzej dla faktów”. Jesli ktos jest dogmatykiem, to nie jest zadnym badaczem. Moze oczywiscie, np. z racji pewnego treningu zawodowego, jaki przeszedl, wykorzystywac przerózne metody, moze wprost popisywac sie jakas specjalistyczna wiedza (co na osobach nieznajacych sie na danej dyscyplinie moze robic wrazenie), ale jesli nie jest otwarty na weryfikacje swojej koncepcji pod wplywem faktów, to zadnego badania nie prowadzi. Jesli natomiast nie zmienia swojej koncepcji nie tylko ze wzgledu na fakty, lecz takze ze wzgledu na to, ze konkurencyjna koncepcje uznaje za „wroga”, to zamienia sie w propagandziste, nie zas badacza.
Jak wiec rozpoznac porzadnego badacza? Prawdziwy badacz przede wszystkim nie boi sie wyzwan – co wiecej, przyjmuje je z ciekawoscia, po to chocby, by zmagac sie z tym, co ma byc badane, by sprawdzic swoja teorie, by sprawdzic sie samemu jako osoba myslaca i uznajaca sie za przenikliwa. Pseudobadacz zas macha reka na jakiekolwiek wyzwania: nie chce mu sie; nie widzi powodu; nie widzi problemu itd. – on „juz wie”, on „juz nie musi sprawdzac”, on „juz nie potrzebuje stawiac dodatkowych pytan”. Pomijam tu zupelnie takich ludzi, którzy w ogóle nie sa zdolni do jakichkolwiek badan, gdyz intelektualne mozliwosci im na to nie pozwalaja, za to nie brakuje im tupetu, by tych, co cokolwiek badaja, bezczelnie „przywolywac do porzadku”.
Porzadnego badacza poznaje sie po tym, ze nie wpada ani w furie, ani w panike, ani w jakies inne histerie, tylko ze spokojem testuje rózne hipotezy, gdy sie zajmuje jakas dziedzina. Jesli dany badacz w punkcie wyjscia uznaje, ze tylko ta teoria, która on glosi, jest prawdziwa – jest dogmatykiem i zasluguje na politowanie – nie na szacunek. Kazdy, kto ma choc powierzchowna wiedze wlasnie o rozwoju nauki, wie dobrze, iz scieranie sie konkurencyjnych teorii prowadzi zwykle do owocnych rezultatów, zas bezkrytyczne trwanie przy jakims jednym „jedynie slusznym” rozwiazaniu prowadzi zwykle do atrofii. Co by to zreszta bylo w mysli ludzkiej, gdyby nie smiale hipotezy „burzace pewien zastany porzadek”, prezentujace jakis nowy punkt widzenia na rzeczywistosc?
[amelka222, 24.03.2012]
(Wywiad pierwotnie opublikowany na stronie: http://lamelka222.salon24.pl/402236,free-your-mind-burzenie-smolenskiego-matrixu)
(por. tez moje uwagi tu http://freeyourmind.salon24.pl/369534,rolexowi-w-odpowiedzi).
Polecamy calosc opracowania “Czerwona strona Ksiezyca”, z numerowanymi stronami (PDF 88 MB): http://publikacje.ijuz.pl/Free_Your_Mind-Czerwona-strona-Ksiezyca.pdf