Lepiej studiowac kola Besslera !
Niejaki Ellie Bessler - ORFFYREUS (ur.1680 r. w Zittau w Saksonii), studiowal teologiê, medycynê, mechanikê i malarstwo, pracowal tez jako zegarmistrz. Majac 34 lata zbudowal swoje pierwsze kolo, które obracalo siê bez zadnego napêdu z zewnatrz. Podnosilo ono ciêzary do paru kilogramów na wysokosc kilku stop. Mozna je bylo zastosowac do napêdu szlifierki w warsztacie. W 1712 r. w prowincji Gera Orffyreus zaprezentowal swoje pierwsze kolo. Opracowal równiez ksiazkê, w której opisal jego dzialanie, ilustrujac cala rzecz rysunkami. W ksiazce byla tez mowa o innych urzadzeniach wolnej energii. Tytulowa strona zaopatrzona zostala dedykacja:"Ku Chwale Boga - Ludzi pracy - Ludzi nauki - i jego samego jako odkrywcy". Na marginesie: wszystkie materialy do jakich udalo mi siê dotrzec, mówia o zakrywaniu srodka kola, aby nie zdradzic tajemnicy. Nasuwa siê pytanie: po co. Wszak skoro wydaje siê ksiazkê, tlumaczac w niej jak pracuje owo kolo, jego zakrywanie wydaje siê sprzeczne z logika, tym bardziej w swietle tak wyrazistej dedykacji. Doszedlem do wniosku, ze ktos tu nie mówi prawdy. Rok pózniej, tj. W 1713 r. Orffyreus przedstawil wiêksze kolo o œrednicy 1,5 m i na 15 cm grube. Obracalo siê ono z prêdkoscia 50 obrotów na minutê i podnosilo okolo 18 kg. Bylo wystawione w Draschwitz kolo Lipska. W Encyklopedii Britannica podano nastêpujaca¹ definicjê perpetuum mobile: "Jest to maszyna, która, raz puszczona w ruch bêdzie pracowala non stop wykonujac uzyteczna pracê bez uzycia sily lub energii z zewnatrz". Dlatego aby wspomniane kolo moglo zasluzyc na takie miano musialo podnosic jakis ciêzar. I czynilo to. Trzecie kolo zostalo wystawione w Merseburgu i mialo 2 m srednicy oraz 30 cm grubosci. Orffyreus stal siê znany i sprawil, ze kilku slawnych ludzi nauki - po komisyjnym zbadaniu, nazwalo je wlasnie perpetuum mobile. Od tego momentu historia kól Orffyreusa przybiera nieoczekiwany obrót. Oburzone raportem komisji wladze miejskie zarzucaja wynalazcy "wystêpowania przeciwko prawom natury", za to, ich zdaniem, powinien zostac ukarany. Orffyreus laduje w wiêzieniu za pobicie mnicha. Prince Karl, który zarzadza tym rejonem Saksonii wykupuje go jednak z wiêzienia i oferuje kwaterê w swoim zamku. Orffyreus pracuje nad nowym kolem; ma warsztat, narzêdzia oraz bogatego sponsora. I tutaj zaczynaja siê klopoty. Na zamek nalozono bardzo duzy podatek, poniewaz stal siê atrakcja turystyczna. Zjezdzali do niego goscie z calej Europy, chcacy obejrzec pracê kola, noszacego nazwê Perpetuum Mobile. Jego srodek byl jednak zakryty tak, ze nikt nie mógl zobaczyc co i w jaki sposób kolem tym obraca. Aby wybrnac z klopotów finansowych Orffyreus i Prince Karl postanowili sprzedac tajemnicê kola. Wiele wskazuje na to, ze dopiero od tego momentu zaczêto przykrywac jego wnêtrze. Wczesniej bylo ono znane ze swej prostoty. Takiej tresci notatkê pozostawil Prince Karl, który napisal, ze "Jest to tak proste, ze jest to w stanie wykonac uczeñ ciesli ". Zaczêto prowadzic pertraktacje z Anglia, gdzie Orffyreus zazadal za udostêpnienie tajemnicy 25 tys. funtów, co bylo suma na tamte czasy niewiarygodnie duza. Orffyreus wierzyl, ze wczesniej czy pózniej fortuna bêdzie jego. Uwazal, ze nalezy tylko przekonac tych, co rzadza, naukowców oraz bankierów, ze to, co posiada, jest naprawdê Perpetuum mobile. Pomiêdzy naukowcami i bankierami tymczasem toczyl siê zaciekly spór, w którym wyszydzano mozliwosc istnienia tego rodzaju maszyny. W koñcu powolano komisje dla jego rozstrzygniêcia. W 1717 roku w odizolowanej sali na zamku zamkniêto komisyjnie nowe kolo Orffyreusa. Pozycjê kola komisja ustawila sama, co oznacza, ze nie bylo mozliwosci przeniesienia napêdu z zewnatrz. Drzwi zalano woskiem i zapieczêtowano. Kiedy po 20 dniach otworzono je, aby sprawdzic co dzieje siê w srodku kolo nadal siê krêcilo. Zatrzymano je, dokladnie zbadano, puszczono w ruch i ponownie zamkniêto na nastêpnych kilka tygodni. Po tym czasie znów otworzono drzwi stwierdzajac, ze kolo krêci siê, tak jak przedtem z ta sama regularnoscia. Ci, którzy przegrali zaklady ( a stawka byla w nich olbrzymia ) nie chcieli zaplacic, twierdzac, ze wszystko to jest przeciwne prawom natury i narusza prawa fizyki, w mysl których taka maszyna nie moze pracowac. Po raz kolejny Orffyreusa posadzono o oszustwo. Stalo siê tak, mimo iz wynalazca dotrzymal wszystkich warunków, jakie mu narzucono i tym samym wygral umowna sumê. Nigdy nie zobaczyl jej na oczy. O istnieniu kola Orffyreusa mozna znalezdz wzmiankê w kronikach Cara Rosji, PIOTRA Wielkiego, który za ujawnienie jego tajemnicy zaoferowal 100 tys. rubli. Nosil siê równiez z zamiarem podrózy do Saksonii, ale nim doszlo do wyjazdu - zmarl. Orffyreus zostal bez grosza przy duszy z dlugiem wdziêcznosci wobec swego sponsora, ten zas z dlugiem podatkowym. Uczeni, którzy brali udzial w egzaminowaniu kola, próbowali zagladac do jego srodka. Rozwscieczylo to wynalazcê, który porabal cala konstrukcjê siekiera. Tak czy inaczej dla swiata fizyki rodzi siê dylemat. Oto bowiem maszyna, której odmawia siê prawa bytu, jest zarejestrowana w dokumentach historycznych. Chodzi tu m.in. o listy do Newtona, kronikarza M.Crousaz i kroniki Cara Piotra Wielkiego. Faktem jest równiez dokument przyznajacy kolu Orffyreusa tytul "perpetuum mobile" przez wyksztalconych ludzi nauki - naocznych swiadków jego pracy. Dane pobrane z : http://astrosa.com/jan/perpetuum.htm
Pobrane z miesiecznika Nieznany Swiat .
Fundujemy dzis Pañstwu iscie wybuchowa mieszankê , jaka stanowia dwie publikacje powstale niezaleznie od siebie . Ich autorami sa Polacy , tyle ze jeden z nich , mgr inz. Zygmunt Wójcik, niedawno wrócil z USA, gdzie pracowal przez dwadziescia kilka lat w powaznych firmach oraz instytucjach o profilu, (tak to umownie nazwijmy) technicznym, drugi zas, Jan Rutkowski, mieszka nadal w Australii, gdzie zajmuje siê, jak sam to okresla, konstruowaniem urzadzeñ wolnej energii . Obaj ci ludzie nie znaja siê nawzajem, a ich publikacje wplynêly do nas niezaleznie od siebie i - ciekawa rzecz - prawie w tym samym czasie (w takich sytuacjach zawsze powraca niezmiennie, uprawnione szczególnie w kontekscie problemów, jakimi zajmuje siê na co dzieñ "Nieznany Swiat", pytanie o to, czy zbieznosc pewnych faktów i wydarzeñ, aby na pewno stanowi jedynie element przypadku, zbiegu okolicznoœci itp. - jak kto woli ).
Zapoznanie panów Rutkowskiego i Wójcika ( wraz ze wspól-autorem pierwszej publikacji, inzynierem Zbigniewem Tañskim ) nastêpuje wiêc wlasnie za posrednictwem redakcji "Nieznany Swiat".
Wydaje nam siê to tym wazniejsze ( ach, te przypadki ! ), ze wszystkie wymienione tu osoby wydaja siê bardzo ciekawymi ludzmi i, niezaleznie od siebie, samotnie lub w poszerzonym gronie, prowadza badania z grubsza nad tym samym, co Z. Wójcik i Z. Tañski okreslaja mianem silnika grawitacyjnego, Jan Rutkowski zas perpetuum mobile ( autorzy pierwszej publikacji od nazwy tej na wszelki wypadek usilnie siê odzegnuja ). Konfrontacja na lamach ich spostrzezeñ - nawet przy zalozeniu, ze zainteresuje jedynie czêsc Czytelników - jest takze istotna dlatego, ze rzucaja one nowe swiatlo na pewne fakty historyczne, których prawdziwosc poddawana jest w watpliwosc. Nawiasem mówiac informacje dotyczace tych faktów, a zwlaszcza maszyny Orffyreusa postanowilismy w obu publikacjach swiadomie powtórzyc, gdyz jak Pañstwo latwo zauwaza, w pewnych szczególach róznia siê one miêdzy soba, co wynika z korzystania przez autorów z odmiennych zródel i zapisków. Tak zatem i ta konfrontacja okazuje siê pouczajaca.
Parê slów jeszcze o bohaterach dnia. Mgr in¿. Zygmunt Wójcik ukoñczyl studia na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Potem pracowal przez kilkanascie lat w Instytucie Metalurgii w Gliwicach, a jeszcze pózniej w przemysle okrêtowym ( byl m.in. glównym metalurgiem Stoczni Gdañskiej ). W 1967 r. z powodu dyskryminacyjnych praktyk, jakich doswiadczyl ze strony ówczesnych wladz, wyjechal do USA, gdzie zostal zatrudniony w Institute of Aeronautics and Astronautics ( instytucja pracujaca na rzecz NASA )
oraz w innych firmach, a nastêpnie zalozyl w Stanach Zjednoczonych wlasne przedsiêbiorstwo. Do kraju wrócil w 1994 r. Mieszka w Debiu nad Nerem, gdzie wspólnie z innymi powolal do zycia Society for Ecological Energy - Energetyka Ekologiczna Towarzystwo Naukowo-Badawcze ( adres tej placówki podajemy na koñcu publikacji ).
W liscie, który poprzedzila wizyta w naszej redakcji, napisal: "Ceniê bardzo "Nieznany Swiat", przede wszystkim za jego uczciwosc w wielu kontrowersyjnych sprawach. Ja mam wlasnie taka kontro -
wersyjna sprawê z dziedziny techniki (…). Majac wyksztalcenie techniczne, wielkie doswiadczenie naukowe, znajomosc wielu jêzyków, rozporzadzajac wlasnym czasem i pieniêdzmi, zajalem siê niezmiernie wazna, ale kontrowersyjna w oczach calego establiszmentu naukowego kwestia, za jaka uwaza siê mozliwoœsc wykorzystania dla celów ludzkosci niewyczerpalnego, wszêdobylskiego oceanu czystej energii, którym jest pole grawitacyjne Ziemi. Chodzi o urzadzenie mechaniczne dostarczajace uzytecznej energii i poruszane sila grawitacji. Bylby to, wedlug mojej nazwy, silnik grawitacyjny, a wedlug oponentów perpetuum mobile, które wlasnie uwazane jest za calkowicie niemozliwe… Majac dostêp do najlepszych na swiecie bibliotek, przekonalem siê, ze twierdzenie to nie ma podstaw fizycznych i ze taki silnik zostal wynaleziony juz w 1712 roku. Moje prace nad tym zagadnieniem trwaly kilkanascie lat i sa absolutnie nie do przyjêcia przez akademicki swiat naukowy, który, jak zwykle, jest oporny w porzucaniu dogmatów. Sekret silnika byl znany dwóm osobom, które zabraly jego tajemnicê do grobu. Jego rekonstrukcja wymaga systematycznych i kosztownych prac doswiadczalnych, a przydzielanie takich funduszy zalezy od opinii tych wlasnie akademików, którzy nie chca nawet o takich eksperymentach slyszec. (…) Zaznaczam, ze nasz projekt jest w pelni oparty na ogólnie znanych i przyjêtych prawach mechaniki teoretycznej, tak jak ona dziala w naszym trój-wymiarowym swiecie".
Wspólautor "Dziwacznie ukrytej tajemnicy Natury", Zbigniew Tañski jest inzynierem mechanikiem, absolwentem Politechniki Gdañskiej, dlugoletnim pracownikiem Instytutu Maszyn Przeplywowych PAN w Gdañsku.
Natomiast Jan Rutkowski z australijskiej Adelajdy pisze, co nastêpuje: "Okreslenia perpetuum mobile uzywamy zazwyczaj tylko dlatego, ze nie mozemy znalezc odpowiedniej nazwy dla maszyn, które moga produkowac dodatkowa energiê wbrew prawom fizyki. Czy jednak na pewno wbrew ich prawom ? W koñcu XX wieku jest to ciagle temat tabu zarówno dla naukowców, jak i ludzi obeznanych z mechanika. Tymczasem maszyny takie wystêpuj¹ w naturze. Dowodem tego jest nieustanny ruch powietrza wynikajacy z róznicy temperatur. Zdolni ludzie, aby uzyskac dziêki temu energiê, buduja wiatraki, ale sa i tacy, którzy do otrzymania tego samego efektu wykorzystuja sztuczne metody. Przykladem moze byc kaczka-zabawka, która pije wodê, kiwajac siê nieustannie i co jakis czas zanurza glowê w misce z woda. Dopóki woda jest w zbiorniku, kaczka nie przestanie siê kiwac. Jest to wlasnie bardzo proste urzadzenie, które wykorzystuje róznice temperatury, generujac nieustanny ruch zabawki ".
Jan Rutkowski dodaje tez, ze to, co chce opowiedziec jest streszczeniem faktów, jakie zostaly opisane w ksiazce A. Forda The Perpetual Motion Mystery A Continuing Quest. "Zaskoczony materialem, jaki znalazlem w tej ksiazce, postanowilem wyciagnac z nich wnioski."
Resztê znajdziecie juz pañstwo w obu publikacjach.
Redakcja "Nieznany Swiat"